19.05.2016

Gra o miłość

Miłość… Piękne uczucie, którego chce doświadczyć każdy. Łączy dwójkę ludzi na zawsze. Ale istnieją przypadki, gdzie nie wiedzą, że są sobie przeznaczeni. I od tego jestem ja! Yuki!
Rei’a i Lisę znam od dziecka. Są najlepszymi przyjaciółmi. I to trzeba zmienić! Przecież to widać, że są dla siebie stworzeni… Wracają razem ze szkoły, siedzą w tej samej ławce, spotykają się w weekendy, pomagają sobie nawzajem i są TYLKO przyjaciółmi. Dlatego wymyśliłem plan.  Plan… idealny.
Rei siedział pod drzewem, jedząc drugie śniadanie. Podszedłem do niego.
- Heeej! Mam coś dla Ciebie
- Cześć. Co to takiego?                                                                                   
- Kości do  gry.
- Ale..-                                                                                                       
 - Shhh…. Później Ci wyjaśnię.     
Lisa czytała ogłoszenie o konkursie fotograficznym. W końcu to jej pasja. Odwróciła się.
- Witaj. Potrzebujesz czegoś?
- Chciałem Ci tylko to dać.
Była zaskoczona moim podarunkiem. Bo… kto daje kostki do gry?
Ach, no tak… Zapomniałem, że umiem… czarować? Tak, chyba się to zalicza do czarów. Ale opowiem o tym, kiedy indziej.
Wieczorem wysłałem wiadomość do obojga, aby się spotkali pod lampą.
Nadszedł czas. Ukryłem się za rogiem. Przyszli w tym samym czasie.
- Co się stało, że chciałeś się spotkać?
- Ja? To ty chciałaś o czymś porozmawiać.
W tym momencie moje kostki zaświeciły. Wyciągnęli je i spojrzeli na siebie zdumieni.
- Jak widzicie nie są zwykłe. – powiedziałem, wychodząc z ukrycia.
- No tak. Że też nie pomyślałam o tobie.
-Więc, kostki mają magiczną moc. Działają tylko razem. Musicie nimi rzucić równocześnie. Księżyc oznacza coś złego, Słońce- dobrego. Mogą rozwiązać wasze problemy lub stworzyć nowe.
- Co jeśli wypadnie i Słońce i Księżyc?
- Cóż… wtedy może się stać dosłownie… wszystko.
- No dobra, ale po co nam one?
- Niedługo pojawią się problemy, których nie da się rozwiązać normalnie.
- Skąd je masz?
-Tajemnica. A teraz, rzućcie nimi na próbę.
- Ale nie mamy teraz problemów.
- Po prostu to zróbcie.
Stanęli naprzeciwko siebie, wymienili spojrzenia i rzucili. Upadły obok siebie. Dwa słońca, rozwiązanie problemów. Kostki zalśniły i pojawiła się… butelka wody?
- O, akurat chciało mi się pić.- dziewczyna sięgnęła po butelkę.
***
Następnego dnia weszli do sali równocześnie, ale… skłóceni? Odkąd rzucili kostkami coś między nimi się stało. I dobrze. Wreszcie zobaczą, że są sobie przeznaczeni.
***
Spałem na ławce, gdy nagle usłyszałem wściekły głos Rei'ego.
- Rozwiązanie problemów, tak?!
- Bądź stworzenie nowych.- odpowiedziałem spokojnie.
- Czy śmierć bliskiej osoby uważasz za kłopot czy jego rozwiązanie?!
- Uspokój się. Rzuciliście wczoraj?
- Tak, wypadło Słońce. Gdy wróciłem do domu matka płakała nad martwym ciałem ojca.
Co? Nie tak to miało działać… chyba, że… Nie, to niemożliwe…
Lisa wbiegła i bez zastanowienia przytuliła przyjaciela.
- Wiem o wszystkim…. Będzie dobrze…Wiem jak się czujesz, i że to nie łatwe… Strata bliskiego jest naprawdę bolesna…
- Ale…- zanim  powiedział cokolwiek, pocałowała go. No cóż… kości zrobiły swoje.
Kiedy skończyli okazywać sobie uczucia chłopak zająknął się.
- Lisa…  Z-znamy się już tyle l-lat… Może spróbowalibyśmy być… r-razem? Zostać parą?


W odpowiedzi rzuciła mu się w ramiona.  Wreszcie  mi się udało ich połączyć. Ale jedno wciąż nie daje mi spokoju… Spojrzałem przez okno. Nie miałem już wątpliwości.

3 komentarze: