Miłość… Piękne uczucie,
którego chce doświadczyć każdy. Łączy dwójkę ludzi na zawsze. Ale istnieją
przypadki, gdzie nie wiedzą, że są sobie przeznaczeni. I od tego jestem ja!
Yuki!
Rei’a i Lisę znam od
dziecka. Są najlepszymi przyjaciółmi. I to trzeba zmienić! Przecież to widać,
że są dla siebie stworzeni… Wracają razem ze szkoły, siedzą w tej samej ławce,
spotykają się w weekendy, pomagają sobie nawzajem i są TYLKO przyjaciółmi. Dlatego
wymyśliłem plan. Plan… idealny.
Rei siedział pod
drzewem, jedząc drugie śniadanie. Podszedłem do niego.
- Heeej! Mam coś dla
Ciebie
- Cześć. Co to
takiego?
- Kości do gry.
- Ale..-
- Shhh…. Później Ci wyjaśnię.
Lisa czytała ogłoszenie
o konkursie fotograficznym. W końcu to jej pasja. Odwróciła się.
- Witaj. Potrzebujesz
czegoś?
- Chciałem Ci tylko to
dać.
Była zaskoczona moim
podarunkiem. Bo… kto daje kostki do gry?
Ach, no tak…
Zapomniałem, że umiem… czarować? Tak, chyba się to zalicza do czarów. Ale
opowiem o tym, kiedy indziej.
Wieczorem wysłałem
wiadomość do obojga, aby się spotkali pod lampą.
Nadszedł czas. Ukryłem
się za rogiem. Przyszli w tym samym czasie.
- Co się stało, że
chciałeś się spotkać?
- Ja? To ty chciałaś o
czymś porozmawiać.
W tym momencie moje
kostki zaświeciły. Wyciągnęli je i spojrzeli na siebie zdumieni.
- Jak widzicie nie są
zwykłe. – powiedziałem, wychodząc z ukrycia.
- No tak. Że też nie
pomyślałam o tobie.
-Więc, kostki mają
magiczną moc. Działają tylko razem. Musicie nimi rzucić równocześnie. Księżyc
oznacza coś złego, Słońce- dobrego. Mogą rozwiązać wasze problemy lub stworzyć
nowe.
- Co jeśli wypadnie i
Słońce i Księżyc?
- Cóż… wtedy może się
stać dosłownie… wszystko.
- No dobra, ale po co
nam one?
- Niedługo pojawią się
problemy, których nie da się rozwiązać normalnie.
- Skąd je masz?
-Tajemnica. A teraz,
rzućcie nimi na próbę.
- Ale nie mamy teraz
problemów.
- Po prostu to zróbcie.
Stanęli naprzeciwko
siebie, wymienili spojrzenia i rzucili. Upadły obok siebie. Dwa słońca,
rozwiązanie problemów. Kostki zalśniły i pojawiła się… butelka wody?
- O, akurat chciało mi
się pić.- dziewczyna sięgnęła po butelkę.
***
Następnego dnia weszli
do sali równocześnie, ale… skłóceni? Odkąd rzucili kostkami coś między nimi się
stało. I dobrze. Wreszcie zobaczą, że są sobie przeznaczeni.
***
Spałem na ławce, gdy
nagle usłyszałem wściekły głos Rei'ego.
- Rozwiązanie
problemów, tak?!
- Bądź stworzenie
nowych.- odpowiedziałem spokojnie.
- Czy śmierć bliskiej
osoby uważasz za kłopot czy jego rozwiązanie?!
- Uspokój się.
Rzuciliście wczoraj?
- Tak, wypadło Słońce.
Gdy wróciłem do domu matka płakała nad martwym ciałem ojca.
Co? Nie tak to miało
działać… chyba, że… Nie, to niemożliwe…
Lisa wbiegła i bez
zastanowienia przytuliła przyjaciela.
- Wiem o wszystkim….
Będzie dobrze…Wiem jak się czujesz, i że to nie łatwe… Strata bliskiego jest
naprawdę bolesna…
- Ale…- zanim powiedział cokolwiek, pocałowała go. No cóż…
kości zrobiły swoje.
Kiedy skończyli
okazywać sobie uczucia chłopak zająknął się.
- Lisa… Z-znamy się już tyle l-lat… Może
spróbowalibyśmy być… r-razem? Zostać parą?
W odpowiedzi rzuciła mu
się w ramiona. Wreszcie mi się udało ich połączyć. Ale jedno wciąż
nie daje mi spokoju… Spojrzałem przez okno. Nie miałem już wątpliwości.
A kontynuacja? Hę? ;w;
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście ^^
UsuńMy z Edzią już o to zadbamy ;)
I dobrze. :3
Usuń